Wesele w stylu Bridgertonów

Umówmy się, z ogromnym prawdopodobieństwem możemy się właśnie podzielić na trzy grupy:

  • te, które Bóg wie dlaczego nie obejrzały jeszcze “Bridgertonów” na Netflixie
  • te, które obejrzały, ale nie chcą się przyznać
  • te, które oficjalnie płoną (inside joke)

Jeśli któraś z Was z jakiegoś powodu wyszła dopiero spod kamienia i zastanawia się właśnie, o co mi chodzi, już śpieszę z wytłumaczeniem. 8 odcinkowy serial (ale potwierdzono już sezon 2 !!!) opowiadaja historię zamożnej rodziny z Anglii w erze regencji (lata 10′ XIX wieku) – w szczególności skupia się na wybraniu przez główną bohaterkę najlepszego męża z grupy zalotników. A to oznacza chodzenie na bale, strojenie się, spacerowanie w rękawiczkach, pikniki, pałace i innego rodzaju estetyczne cuda. A ja nie byłabym sobą, gdybym nie wyciągnęła z tego dla Was szeregu ślubnych inspiracji.

 

 

Pozwólcie, że podzielę to dla Was na konkretne grupy i pokażę jak wykorzystać serialową estetykę na własnym weselu. Postaram się zrobić to tak, żeby nie spoilerować.

 

PALETA KOLORÓW 

Bridgerton nie ma tak naprawdę bardzo określonej palety barw, bo pojawiają się wszystkie – dla mnie kluczowe są pastele, błękity i wszelkie kolory uznawane za królewskie. Widać to w każdym elemencie scenografii, kwiatach (a dobry zalotnik przynosi najdroższe, pamiętajcie!), a nawet świetle.

 

  

 

SUKNIE

Drugie, co zwróciło moją uwagę to oczywiście suknie. Bardzo korzystna moim zdaniem dla większości sylwetek talia tzw. empire, czyli odcięta tuż pod biustem, z uniesionymi piersiami, najczęściej delikatnymi rękawkami, puszczona do dołu. Zakrywa, co to zwykle chcemy ukryć (brzuszek, górną część rąk), a podkreśla najładniejsze części niezależnie od figury – biust i obojczyki. Druga sprawa to kolorystyka – fajna, bo możecie z niej korzystać i jako Panny Młode i jako goście weselni. Z jednej strony mamy delikatne błękity i biele głównej bohaterki, z drugiej – żarówiaste żółcie, róże i fiolety innych postaci. Mnie osobiście urzekły wszystkie zdobienia – naszywane kwiaty, kryształy i perły. Polecam Wam (już któryś raz) projekty marki Needle&Thread.

DODATKI

Element łączący się bezpośrednio z poprzednim punktem, czyli dodatki – biżuteria, ozdoby do włosów, rękawiczki. Szał! Obfite kolie (również w kolorach!), diademy, perłowe chokery, pióra, tiule we włosach, biżuteryjne opaski, koronkowe rękawiczki….Oczywiście, inspirując się tym stylem nie musicie iść w aż taką obfitość! Moim zdaniem cudnym pomysłem na dzień ślubu będzie perłowa opaska, delikatne kolczyki i długie satynowe rękawiczki.

PIĘKNE JEDZENIE

Nie zrozumcie mnie źle, jedzenie nadal ma być do jedzenia. Chodzi jednak o formę podania – deski serów, owoce, słodkości połączone z kwiatami (kocham!), patery z ptysiami i makaronikami,  po raz kolejny – obfitość. Podobne inspiracje znajdziecie w jednym z moich ulubionych filmów – Marii Antoninie Sofii Coppoli. Zwróćcie też szczególną uwagę na zastawę, wiem, że o ile może być ciężko podać tak całość jedzenia na weselu, to zdecydowanie możecie tak zaaranżować słodki stół czy bufety. Mile widziana różnorodność faktur – kryszały, porcelana (np. w kwiaty czy błękitne wzorki), złoto.

KWARTET SMYCZKOWY 

W Bridgertonach cudowna była też muzyka – współczesne hity w klasycznych aranżacjach. Jest to myk, który od dawna stosuję na weselach moich Par – w czasie weselnego obiadu, na tzw. bankiecie występuje kwartet lub trio, które najczęściej jest też z nami podczas ceremonii zaślubin. O ile nie proponuję Wam takiego rozwiązania na całe wesele, to bankiet i pierwszy taniec będą bardzo w królewskim klimacie. I nie obawiajcie się, większość takich kwarterów ma w swoich repertuarach nie tylko faktyczną muzykę klasyczną, ale także muzykę filmową i utwory np. Ed’a Sheerana (taka wersja to chyba jedyna opcja, w której jeszcze przeżyję Ed’a Sheerana PRZEPRASZAM), Coldplay czy Franka Sinatry.

 

Generalnie, polecam! Jeśli nie dla fabuły to właśnie dla estetyki (no i dla szpiców królowej! boskie!) –  co najlepsze, elementy, o których piszę są tak naprawdę ponadczasowe. Nie wiem jak Wy, ale ja po miesiącach siedzenia głównie w domu nie mogę już patrzeć na prostotę, chcę poszaleć! Jeśli te klimaty są Wam bliskie polecam też wszystkie ekranizacje powieści Jane Austen. Ja jestem na fazie filmów i seriali kostiumowych (chociaż, gdy to piszę leci “Rodzina Soprano”…) – następna na mojej liście jest Young Victoria.