Trendy ślubne – co już jest passé?

Mody przychodzą i odchodzą, a najczęściej zataczają koło i wracają. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o tym, co moim zdaniem jest już niemodne na weselach. Nie oznacza, że to wybranie “niemodnego” wg mnie elementu to jakieś wielkie faux-pas. Myślę, że fajnie jednak wyjść poza znaną przez wszystkich strefę komfortu i zaskoczyć trochę gości, mieszając co nie co w najczęściej spotykanych na weselach zwyczajach. Nadal, traktujcie ten post jako inspirację, ale z przymrużeniem oka 😉

 

 

Fontanna czekoladowa i słodki stół tylko dla dzieci

Słodki stół długo był miejscem obleganym głównie przez dzieci i słodko-żernych dorosłych (czyt. ja), ale to co się na nim znalazło, jak i aranżacja wizualna odpowiadało bardziej formie kinerbalu niż wesela. Uwaga, słodki stół jest dla wszystkich! Warto, aby były na nim elementy  nie tylko śliczne, ale przede wszystkim apetyczne. Do lamusa odeszły już trochę muffinki i landrynki, a triumf święcą makaroniki, bezy, pączki i przede wszystkim – “normalne “ciasta. Koordynując wesela widzę, że goście najchętniej sięgają po naturalnie i domowo wyglądajace wypieki – szarlotki, serniki, tarty, a nawet drożdżówki z budyniem! Postarajcie się, aby Wasz słodki kącik oferował również coś bezglutenowego i bezlaktozowego (najlepiej uwzględnić to w sweet menu albo podpisach pod każdą z propozycji). Co do samego wyglądu, to nie ma co przesadzać – za dużo dekoracji może wyglądać plastikowo, a pyszne słodycze obronią się same. Więcej o tym jak zorganizować taki stół przeczytasz TU.

 

 

Ślub, a potem wesele

A co, gdyby trochę odwrócić kolejność? Jak odbywa się to klasycznie wszyscy wiemy – zaślubiny, kolacja, wesele. Śluby odbywają się popołudniu, a co jeśli wymarzysz sobie ceremonię o zachodzie słońca? Albo w środy nocy? Idźcie za tymi pomysłami, nawet jeśli są dużo trudniejsze do realizacji – są tego warte! Goście na początku będą zdziwieni, niektórzy pewnie nawet oburzeni, ale co z tego? Nikt nie lubi nowości, dopóki ich nie przeżyje na własnej skórze. Gdyby tak zorganizować kolację w ciepły letni wieczór, wziąć ślub w blasku księżyca, a potem tańczyć do rana? 🙂

 

Pierwszy taniec, jako…pierwszy taniec

Jest jeden moment, w którym przysłowiowo sypie się każdy scenariusz dnia ślubu. Jedzenie, a potem pierwszy taniec i start imprezy. Co może pójść nie tak? Ano to, że zazwyczaj pod koniec kolacji jest ostatnia dobra godzina robienie zdjęć na zewnątrz. Para Młoda najczęściej wychodzi wtedy z fotografem i robi jeszcze małą sesję (najpiękniejsza jest tzw. golden hour!). W tym czasie goście kończą jeść i zaczyna się…czekanie. Muzyka na żywo jeszcze nie gra, bo czeka na Parę. Barman wydaje już drinki, część gości rozchodzi się na papieroski i rozmowy i cały scenariusz szlag trafia 😉 O ile taka sytuacja trwa pół godziny to nie ma problemu – gorzej robi się, gdy mija godzina albo więcej i wszyscy zauważają Waszą nieobecność. Rozwiązanie, które polecam swoim Parom to następujący scenariusz: świadek wznosi toast, Wy po wypiciu uciekacie na zdjęcia, a zespół zaczyna grać. W początkowym ferworze nikt nawet nie zorientuje się, że Was nie ma. Robicie na spokojnie zdjęcia (tego nie można pospieszać, zdjęcia to świętość i warto poświęcić na nie max czasu), a po ich skończeniu robicie wielkie wejśćie na “pierwszy – nie – pierwszy taniec” i robicie furorę. Odwlekanie startu tańców nie ma żadnego sensu, chyba że nie zależy Wam na tym elemencie wesela i wolicie siestę/posiadówkę.

Publiczne podziękowanie dla rodziców

Coraz częściej Pary Młode rezygnują z oficjalnych podziękowań dla rodziców czy dziadków w trakcie wesela. Czy oznacza to, żeby w ogóle tego nie robić? Absolutnie nie. Chodzi tylko o wybranie momentu, który jest bardziej intymny, np. przed błogosławieństwem albo w trakcie przyjęcia, ale na osobności. Decyzję podejmijcie biorąc pod uwagę charakter Waszych rodziców – być może wcale nie będą czuli się dobrze stawiani na świeczniku i z mikrofonem w ręce. Mi podobają się się podziękowania połączone np. z first lookiem, bardziej kameralne i osobiste i przede wszystkim – bez udziału gości. Możecie poprosić jedynie fotografa i video, aby ukradkiem zrobili kilka nie-pozowanych ujęć.

 

 

Prezenty dla gości

Jeśli zapytacie mnie, co jest największą stratą w całym budżecie weselnym to powiem Wam na pewno: prezenty dla gości, które dajecie im na weselu: położone przy winietce bądź postawione na osobnym stoliku na sali. Makaroniki, krówki, sukulenty, małe naleweczki, ciastka z wróżbą, słoiczki z miodem…Te pierdołki wcale nie kosztują mało, a mało kto je bierze. Po prawie każdym weselu na stołach zostaje ponad połowa, najczęściej trochę podniszczona, rozlana itp. Mam trzy propozycje rozegrania tego inaczej: albo zostawcie prezenty gościom w ich pokojach (mała torebka z listem powitalnym i drobiazgiem będzie miłym gestem) albo wyślijcie coś razem z podziękowaniami już po weselu (opcja bardziej sprzyjająca finansowo). To nie jest tak, że goście nie chcą Waszych prezentów, ale na weselu zazwyczaj się ich zapomina albo nie ma się ich gdzie włożyć (nie włożę doniczki z sukulentem do kopertówki…). Moja ulubiona opcja prezentu dla gości to zaintwestowanie w piękne i spersonalizowane winietki – np. ręcznie wykaligrafowane kamienie szlachetne, ceramiczne płytki lub liście. Każdy z przyjemnością weźmie coś, ze swoim imieniem, a winietka nie zajmie dużo miejsca.

 

 

 

Klasyczna fotobudka i napis LOVE

Nie wiem jak Wy, ale mnie na widok wszystkich tych akcesoriów w stylu kolorowych peruk i wąsów na patyczku zaczyna swędzieć skóra. Z racji tego, że ich ilość jest ograniczona to w zasadzie wszystkie zdjęcia wyglądają tak samo i umówmy się – są dosyć tandentą pamiątką. Lepszym i zdecydowanie bardziej stylowym rozwiązaniem będzie uszykowanie kącika do zdjęć z pasującym do stylistyki wesela tłem. Goście mogą sami robić zdjęcia polaroidem albo możesz zatrudnić do tego dodatkową osobę (ale nie licz na to, że Twój ślubny fotograf będzie je robił, bo nie od tego jest). Co do napisu LOVE (a także mr&mrs), to nie zrozumcie mnie źle, jest on ładny, ale był chyba już na każdym weselu od sezonu 2015. ENOUGH! Sam koncept jest super, ale nie ograniczajmy znajomości angielskiego do dwóch słów… Od sezonu 2019 miejsce tych napisów zdecydowanie zajmą neony. Są mniej ostentacyjne i można bardziej poszaleć. Jestem na tak!

 

fot. Pinterest

 

Tags: